Okiem Woźnicy




"Piknik z kapitałem i potencjałem"

Myślę, że ten jubileuszowy koncert mógłby być dobrze przyjętym medialnym widowiskiem, gdyby tylko jakaś telewizja chciała go pokazać. Historia niewątpliwie działa na naszą korzyść. Zaskoczyła mnie reakcja amfiteatralnej publiczności. Nie tylko było jej dużo, ale jej reakcje wskazywały, że ci ludzie dobrze wiedzą kto to Lonstar, Szwed czy Ala Boncol, że znają nie tylko Wszystkie drogi Czarka Makiewicza, ale i inne piosenki od Radia poczynając i co może najciekawsze potrafią docenić klasę i wkład artystów w piknikową historię.
Równie dobrze reagowała ta publiczność na zagraniczne gwiazdy. Niewiele osób uciekło przed deszczem, kiedy zaczynał się występ Della Mae, dzień wcześniej bardzo gorąco przyjmowani byli Rackhouse Pilfer, a miłośnicy tradycyjnej muzyki country potrafili także do-cenić występ Carltona Moody.
To właśnie jest ten urozmaicony piknikowy jadłospis. Będący tu u siebie nasi wykonawcy, amerykańskie i europejskie gwiazdy, muzyka od tradycyjnego country po graniczący z nami folk.
Czego było brak? Ano tylko i aż tylko młodzieży, kogoś, kto rokowałby w tej chwili nadzieję na zdobycie szerokiej popularności, wychodzącej poza countrowe ramy.
Jedno wydaje mi się pewne. Mrągowski Piknik powinien zachowywać swój countrowy z domieszką folku charakter, bo to jest jego siłą. Niecountrowa niedziela złożona z występów popularnych podmiotów nie robi wielkiego wrażenia, a dodatkowo osłabia piknikową indywidualność. Niecountrowcy pojawiali się na Pikniku od zawsze, głównie z potrzeby kompromisu z telewizjami, nie do końca rozumiejącymi to, co jest istotą popularności imprezy. Obecnie zaprasza się te niecountrowe gwiazdy w złudnym mniemaniu, że przyciągną większą publiczność.

 

Dyliżans Nr  15/698  Bezpłatna prenumerata stagecoach@dylizanse.pl

"Jakie piękne chwasty"

Lista przebojów na blogu Pociąg do country ma jedną niewątpliwą zaletę – pojawiają się na niej nowe piosenki, co ułatwia orientację w aktualnościach.
Problemem jest jednak to, na jakich miejscach się pojawiają.
Porównanie tej listy do zachwaszczonego ogrodu jest nadal aktualne, gorzej jednak, że ogrodnik czyli maszynista Po-ciągu, Wojciech Sobczak-Wojeński Wojak ostatnio zaczął te chwasty pielęgnować i zachwalać jako wartościowe roślinki ozdobne.
Sprawa dotyczy dwóch niezwykle aktywnych na liście podmiotów wykonawczych, które mimo wysokich notowań, prezentują żenujący poziom i z pewnością nie są w żadnym razie wizytówką muzyki country w naszym kraju.
Rostowski Country Band i Ludzie Szeryfa to ekipy tyleż płodne, co kiepskie, utrwalające przekonanie, że muzyka country graniczy z disco polo, jest amatorska i pozbawiona większych wartości.
Uzyskanie wysokiej pozycji na liście, na której głosuje się w sposób otwarty jest dość proste. Pomijając głosowania z płynnych IP czy wszystkich dostępnych w okolicy komputerów, starczy kilkanaście regularnie głosujących osób. Takich kilkanaście osób stwarza wrażenie, że piosenka jest wyjątkowo popularna i odgrywa znaczną rolę w środowisku country. Znaczy mamy zafałszowanie rzeczywistości, bo ani Rostowski Country Band, ani Ludzie Szeryfa popularnością wśród fanów country się nie cieszą.
I to właśnie wydaje się bardzo martwić kolegę Wojaka. Wysokie miejsce na liście, a zainteresowania niemal żadnego. Na YT najwyżej notowana piosenka Ludzi Szeryfa to Weselne życzenia, koszmarek z tekstem Korneliusza Pacudy, zrealizowany chyba w nadziei, że będzie się to cieszyło popularnością na weselach. Upadek Ojca muzyki country w naszym kraju, porażający. Ma to to jakieś 40 odsłon na dwa tygodnie, więc niezbyt wiele, daje to 35 miejsce na liście nowości i 218 na liście bieżącej.
Wojak zachwala podobnie notowaną piosenkę Życzę ci. Nie rozumiem jak inteligentny przecież muzyk może to ro-bić.
Jeszcze gorzej z Rostowski Country Bandem. Najwyżej notowana piosenka to Stary Junak, na liście nowości 18 obejrzeń i 58 miejsce, na liście bieżącej miejsce 302. Pozostałe piosenki zespołu mają po kilka obejrzeń, jeśli je w ogóle mają. Chwała Bogu zresztą, bo dla muzyki country to antyreklama. Wojak napisał tekst piosenki czy, jak to nazwał, przyśpiewki, na Polski Dzień Muzyki Country. To już niedługo, bo 30 września. Przyśpiewka nosi tytuł Chcemy country. No to odpowiadam, że takiego country nie chcemy, a przynajmniej ja nie chcę.
Jeśli już nawet można się zgodzić na publiczną weryfikację tego co popular-ne, a co nie, to promowanie tego czegoś poprzez zachęcanie organizatorów imprez do zapraszania muzycznej tandety na koncerty jest co najmniej nieroztropne.
Zaczynam się tego Polskiego Dnia Muzyki Country poważnie obawiać. Bo załóżmy, że ideą zainteresują się jakieś media i oto nagle w Teleexpressie zobaczymy Ludzi Szeryfa i Rostowski Country Band. To całkiem możliwe, bo a nuż Oj-ciec Korneliusz podsunie im Weselne życzenia, albo ktoś uzna, że takie country to okazja do zdrowego pośmiania się z muzycznej grafomanii. W świat pójdzie przedstawienie,  którego nie odkręci się przez następne ćwierćwiecze i znowu będzie wstyd przyznawać się do tego, że się jest fanem muzyki country. Już słyszę - country, widziałem w telewizji Ludzi Szeryfa, rozumiem, że to ci się podoba.
Nie wytłumaczę się z tego, wezmą mnie za debila z bezguściem.
Jak pisał biskup Krasicki – nie nowi-na, że głupi mądrego przegadał. Zapewne więc i mnie przegadają. Pytanie tylko, jaki z tego pożytek? Czy naprawdę nikt nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia miernotą i sprowadzenia muzyki country w naszym kraju do parteru, a właściwie poziomu poniżej wszelkiej akceptowalności?
Przypomina mi się film Pożegnanie z ringiem, w którym Antony Quinn jako były mistrz bokserski udaje u schyłku kariery Indianina jako atrakcja zawodów wrestlingowych. Film polecam, bo zbieżność z aktualną rzeczywistością country po naszemu uderzająca.
Obniżanie się poziomu kultury popularnej w naszym kraju to proces, w którym country może wziąć znaczący udział. Możemy promować coraz gorsze zespoły, szukać publiczności wśród miłośników disco polo, postawić na jarmarczno-festynową komercję. Nic  nie stoi na przeszkodzie, ale raczej beze mnie. Z tymi, którzy idą w tym kierunku jakoś mi nie po drodze.

 

Dyliżans Nr  15/698  Bezpłatna prenumerata stagecoach@dylizanse.pl


Co za rok, za dwa, za trzy? - o perspektywach muzyki country w Polsce.


Zastanawiam się cały czas, co za rok, za dwa, za trzy? Kiedy w country po naszemu nastąpi pokoleniowa zmiana i czy nastąpi? Teoretycznie muzyka coun-try w Polsce nie musi się rozwijać. Może przy niej zostać kilku pasjonatów i wszystko. Na country nie ma mody, nie przynosi u nas ani pieniędzy, ani popu-larności, więc jaki sens je grać?
Można mówić o wartościach, o nie-odkrytym dla polskiej piosenki countro-wym terytorium, o tym, że polską pio-senkę można odświeżyć dopływem co-untrowych treści, ale wielkiej siły w tym nie widzę. To raczej droga na lata.
Można próbować jakichś spektaku-larnych działań typu Polski Dzień Muzy-ki Country, ale efekty są tutaj trudne do przewidzenia. Może to zwróci nieco uwa-gi na muzykę country w naszym kraju, pytanie jednak na jaką? Jakość sztan-darowej piosenki nieco mnie niepokoi, a i zbyt wiele w tym pobożnych życzeń, a za mało konkretów.
Nigdy nie było u nas strategicznego myślenia o przyszłości i nie ma go na-dal. Może jednak najwyższy już czas po-myśleć? Tylko komu będzie się chciało.

 

Dyliżans Nr  12/695 Bezpłatna prenumerata stagecoach@dylizanse.pl


Koncertowo

Sezon najwyraźniej się rozkręca. Po Country nad Gwdą w Pile przed nami kolejne imprezy. 18 i 19 czerwca, w Żorach kolejny Twinpiggs Festival. W tym roku wystąpią: Alicja Boncol, Lonstar, Honky Tonk Brothers, Babsztyl, Fayerwerk i Te-ren C, Z gości zagranicznych zaprezentuje się Drops i Gunnar Thomas wraz z European Highwaymen. W Warszawie za to kilka mniejszych, ale bardzo ciekawych koncertów. W Ośrodku Kultury Ochoty, 11 czerwca, wystąpi folkowa grupa Sąsiedzi, w której na mandolinie gra naczelny redaktor Folk24, Kamil Piotrowski. Tydzień później 18 czerwca będziemy mieli country na wakacje dostarczone przez laureata XVI Plebiscytu Dyliżanse w kategorii Nowy Wykonawca czyli zespół Cashflow.
Początek obu koncertów o godzinie 19.00.
17 czerwca, w kawiarni La Boheme na warszawskim Żoliborzu (ul. Mysłowicka 1 – wejście od ul. Bohomolca) ponownie wystąpi Bartek Dzikowski. Gorąco polecam i wykonawcę i miejsce, wszystkim którzy lubią dobrą muzykę gitarową i kameralną atmosferę. Bartek Dzikowski to jeden z naszych najciekawszych młodych artystów śpiewających i grających własne piosenki. Będzie okazja, żeby mu się uważnie przysłuchać.
Z coraz większą niecierpliwością czekamy też na ogłoszenie programu tego-rocznego Pikniku w Mrągowie i ostateczny program Czystego Country w Wolsztynie. Czy jak głosi kuluarowa pogłoska usłyszymy w tym roku w Mrągowie Della Mae? To jeden z najciekawszych aktualnie amerykańskich zespołów bluegrassowych, tym ciekawszy, że złożony z samych dziewcząt. Są laureat-kami International Bluegrass music Association w kategorii Emerging Artist z 2013 roku. Gdyby to była prawda, to warto jechać do Mrągowa choćby tylko dla ich koncertu.

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bob Dylan 75 lat

Ogólnie ten rok mógłby być dylanowski i nawet trochę będzie i u nas, bo koncert z piosenkami Dylana zapowiadany jest w Wiśle, aczkolwiek podobno jest problem, bo nasi wykonawcy jakoś piosenek jubilata nie mają w swoich repertuarach. Może warto coś dylanowskiego w tym roku włączyć do programu i zaśpiewać? PM2  Collective nagrało płytę Bob z miasta Dylan, więc tu jest inspiracja, ale przecież Andrzej Trojak, Janusz Nastarowicz, Czarek Makiewicz i może jeszcze kilku innych coś gdzieś tam na dnie szuflad z nutami z piosenek Boba Dylana mają. Młodzieży też taka klasyka dobrze by zrobiła.
A jak już jesteśmy przy folku, to właśnie ukazał się najnowszy Folk24. Magazyn jest od tego numeru bezpłatny, ma 52 strony i można go zamówić na stronie Folk24.pl. W nowym numerze, m.in. o tegorocznych laureatach Plebiscytu Dyliżanse.

Dyliżans Nr 11/694

Bezpłatna prenumerata stagecoach@dylizanse.pl


Na początek smutna informacja o śmierci Zygmunta Chojnackiego, jedne-go z pionierów naszego countrowego piśmiennictwa i obecności country w internecie. Zygmunt Chojnacki był wieloletnim wydawcą piknikowego Country Expressu oraz Nowego Country Osobowego, a także wraz ze śp. Mieczysławem Witkowskim zawiadowcą strony polcountry.medianet.pl, na której obok informacji o polskiej scenie country funkcjonowała legendarna Tablica Ogłoszeń, pierwsze polskie internetowe forum dyskusyjne o muzyce country. Dyliżans składa kondolencje rodzinie. Bardzo nam będzie Zygmunta brakowało.
Znamy już pierwszą gwiazdę tegorocznego Pikniku w Mrągowie. Będzie nią szwedzka grupa Rednex znana z elektronicznych wersji piosenek country, m.in. Cotton Eye John. Rednex wystąpią również tydzień wcześniej na festiwalu country w Sułomino.
O innych naszych dużych imprezach nie wiemy wiele, zwłaszcza oficjalnie. W Wiśle zapowiada się dzień z twórczością Boba Dylana, a w Wolsztynie zagra Droga na Ostrołękę. Miejmy nadzieję, że wkrótce będziemy wiedzieli więcej.
Z innych wieści. Dwa tygodnie temu zadebiutowała w Radiu Merkury autorska audycja Pawła Bączkowskiego Planeta Country. Nadawana jest w każdą niedzielę o godzinie 9.00. W pierwszych audycjach sporo energetycznego country z lat dziewięćdziesiątych, w dobrym tempie, w sam raz na niedzielne rozbudzenie.
Podobno jest już nowa płyta zespołu Colorado. Piszę podobno, bo jej jeszcze nie widziałem, ale piosenki: Nic się nie zmieni i Jeden krok, także w angielskiej wersji Just One Step już są obecne w internecie. Niewątpliwie wzbudzają ciekawość co do innych utworów.

Dyliżans Nr 9/692

Bezpłatna prenumerata stagecoach@dylizanse.pl


Rozdanie Dyliżansów

Dyliżanse rozdane już po raz szesnasty.
Po raz trzeci w Sali Widowiskowej Ośrodka Kultury Ochoty w Warszawie.
Koncert laureatów był bardzo udany, atmosfera znakomita, publiczność dopisała.

Wystąpili: Cashflow, Joanna Gołom-biewska i Czarek Makiewicz, Honky Tonk Brothers oraz Janusz Tytman z PowerGrassem.
Koncert odbył się dzięki wsparciu Burmistrza Dzielnicy Ochota, Ośrodka Kultury Ochoty oraz Fundacji Country & Folk. Nagrody sponsorowane były także przez Burmistrza Miasta Mrągowa.
Co zapamiętamy z koncertu? Na pewno stylowość i energię nowego wykonawcy roku, zespołu Cashflow, poruszający duet Joasi Gołombiewskiej i Czarka Makiewicza, obecność po długiej przerwie na scenie Roberta Rybczyńskiego i nowe piosenki Honky Tonk Brothers oraz rewelacyjną wiązankę melodii w wykonaniu Artysty Roku Janusza Tytmana.
Dyliżans dziękuję wszystkim zaangażowanym w przeprowadzenie plebiscytu i organizację koncertu finałowego oraz gratuluje laureatom. Muzyka country w Polsce zasługuje na swoje nagrody, a pieniądze, czas i zaangażowanie nie idą na marne. 

Dyliżans Nr 8/691


Tegoroczne Dyliżanse Znamy laureatów XVI Plebiscytu Dyliżanse. Chyba nie ma wątpliwości co do tego, że wszyscy zasłużyli na nagrody i może tylko żal, że Dyliżansów nie ma aż tyle, by nagrodzić pozostałych na nie za-sługujących.
Bardzo się cieszę z tytułu Artysty Roku dla Janusza Tytmana. Janusz by-wał już instrumentalistą roku, wygrywał Dyliżanse z zespołem, ale swoją pracą i aktywnością oraz przede wszystkim artyzmem zasłużył na to najbardziej prestiżowe wyróżnienie. Zdobył je jako pierwszy w historii Plebiscytu instrumentalista, ale przecież w tym roku nie tylko grał na mandolinie z PowerGrassem, Muńkiem Staszczykiem, Lazy Bones, Smythe & Taylor i innymi formacjami, ale także kierował wieloma projektami muzycznymi, a z mrągowskiej sceny nie-mal nie schodził przez trzy piknikowe dni. A jeśli jeszcze zauważymy aktywność zawodową Janusza zajmującego się terapią osób uzależnionych i dołączymy nieustanną aktywność sportową to widzimy postać nietuzinkową, godną podziwu i uznania.
Wokalistą roku został po raz czwarty w historii Plebiscytu Marcin Rybczyński.
Od lat uznawany jest za jednego z najbardziej stylowych polskich wykonawców country, podobnie jak zespół, w którym śpiewa, czyli Honky Tonk Brothers.
HTB zostało uznane za zespół roku już po raz piąty. Po raz drugi, ale z rzędu Dyliżans dla instrumentalisty roku powędrował do Grzegorza Kopki, też grającego w Honky Tonk Brothers. Zapewne to nie ostatnie słowo zespołu, a cieszy, że na koncercie rozdania Dyliżansów usłyszeliśmy wreszcie ich nowe piosenki. Co do wokalistki, to panowanie Alicji Boncol trwa nadal. Czternasty tytuł to rekord absolutny i nadal nie widać następczymi. Jest u nas kilka świetnie śpiewających dziewczyn, ale mimo swojego potencjału, nie są w stanie rywalizować z Alą. Trochę szkoda, bo byłoby zapewne ciekawiej, ale nasze młode wokalistki są po prostu na scenach zbyt mało obecne i w konfrontacji z Alicją brakuje im argumentów.
Bardzo dobrze zaprezentował się na koncercie rozdania Dyliżansów nowy wykonawca roku czyli poznański zespół Cashflow. Znamy ich od trzech lat i nie tylko czynią nieustanne postępy, ale po-trafili też zaskarbić sobie sympatię publiczności, która uznała ich za swoich i zaakceptowała.

Przed Cashflow jeszcze sporo pracy, przede wszystkim nad własnym, oryginalnym i interesującym repertuarem, ale fundamenty mają solid-ne i jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość.
Piosenek w tym roku mieliśmy kilka interesujących. W Plebiscycie zwyciężyła kompozycja autorstwa Wojtka Dudkowskiego Był czas. Spory udział w tym sukcesie miał zapewne udział w wykonaniu Pawła Bączkowskiego, który powrócił do dawnej aktywności. Zauważę, że to już trzeci sukces lidera Drogi na Ostrołękę w tej kategorii i nie jest to przypadkowe. Wojtek Dudkowski konsekwentnie tworzy własne piosenki korespondujące z amerykańskimi zarówno pod względem muzycznym jak i tekstowym. I chyba właśnie to zrozumienie siły countrowych tekstów powoduje, że piosenki Wojtka Dudkowskiego trafiają do publiczności. Pod względem tego rozumienia siły oryginałów Dudkowskiego wyprzedza chyba tylko Lonstar.

Owszem, nadal mam zastrzeżenia co do strony wykonawczej, ale i tu można zauważyć duży postęp, a muszę też przyznać, że te piosenki trafiają też do nie tylko countrowej publiczności. To dobry znak i wy-daje się, że Droga na Ostrołękę może poprowadzić znacznie dalej.
Z płytami, jak zwykle, problem. Dyliżans zdobyła składanka Pozdrowienia z Mrągowa, skompilowana przez Korneliusza Pacudę i wydana pod szyldem Fundacji Country & Folk. Płyta to nie-wątpliwie pożyteczna, znalazły się na niej piosenki niedostępne na innych krążkach i w sytuacji muzyki country w Polsce tego typu inicjatywy zasługują na uznanie. Trochę mi jednak szkoda, że w cieniu pozostały albumy PM2 Collective Bob z miasta Dylan i Joanny Mioduchowskiej Bujam w obłokach. Wydaje mi się, że głosujący w plebiscycie nie do końca byli przekonaniu co do countrowości tych dwóch krążków, ale artystycznie oba są znakomite.
W nawiązaniu do poprzedniej myśli cieszy mnie niezmiernie Dyliżans za wy-konanie roku, który przypadł Joasi Gołombiewskiej i Czarkowi Makiewiczowi za duet Na Stawigudzkim Polu, piosence, która pochodzi z mocno kontestowanej przez countrowych ortodoksów płyty Stoi łoset kele drogi. Mam nadzieję, że jeśli chodzi o Joannę Mioduchowską i PM2 Collective z czasem również znajdzie się wielu nawróconych wśród dziś nieprzekonanych.
Joasi Gołombiewskiej poświęcę osobny akapit. Kandydowała kiedyś do tytułu Nowego Wykonawcy Roku i do dziś mi szkoda, że wówczas nie wygrała. Może byśmy zdołali ją wtedy przyciągnąć do country. Nadziei jednak nie tracę, bo to dziewczyna o dużym głosie, śpiewająca świetnie, z nie do końca jeszcze zagospodarowanym potencjałem. Myślę, że jej miejscem jest countrowofolkowe pogranicze i dużo bym dał, żeby je odnalazła z pożytkiem dla siebie i dla nas wszystkich. Wydarzeniem roku został jednak mrągowski koncert Rosanne Cash i Johna Leventhala, choć mocno propagowano również wydarzenia z mandatu krajowego, przede wszystkim Polski Dzień Muzyki Country. W tym przypadku myślę, że może za rok, jeśli ten Dzień okaże się w tym roku sukcesem. Faktem jest jednak, że wizyty amerykańskich gwiazd takiego formatu jak Rosanne są trudne do przebicia. Zwykle pozostają one na długo w pamięci i mają długofalowy wpływ na kształtowanie się polskiej sceny country. Tworzą one swoisty kręgosłup i są tak potrzebne jak przypomniana w tym roku przez Forum Muzyki Country kiedyś istniejąca w Plebiscycie kategoria wykonanie standardu.
W tym kontekście przypomnę, że nie istnieje coś takiego jak polska muzyka country, jest muzyka country wykonywa-na czy tworzona przez polskich wykonawców. Tę świadomość amerykańskich korzeni trzeba mieć, by uchronić się przed głupawą megalomanią i wiarą w jakiś polski fenomen, że niby to country jakoś powstawało równolegle i u nas. To mitomania z gruntu szkodliwa.
Standardy czyli kamienie milowe muzy-ki country o tym przypominają. Trzeba je znać, trzeba się na nich uczyć, bez nich stworzy się coś nie mającego sen-su i korzeni. Tandetę po prostu.
Bardzo dobrze, że ta nagroda specjalna przypadła w udziale nowemu wykonawcy roku czyli zespołowi Cashflow. To stworzenie solidnej podstawy countrowego warsztatu, które w przyszłości będzie procentować. Znamienne jest też to, że I've Been Everywhere to piosenka, która okrążyła świat. Powstała w Australii, potem powędrowała do Kanady, by w końcu trafić do repertuaru Johnny'ego Casha. Teraz trafiła i do Polski. Tak właśnie rozprzestrzenia się muzyka country. I oby jak rozprzestrzeniała się nadal z jak najlepszymi efektami.

Dyliżans Nr8/691


ROZDANIE DYLIŻANSÓW

 

To już w sobotę, 23 kwietnia, o godzinie 16.00 rozpocznie się koncert laureatów XVI Plebiscytu Dyliżanse. Zapraszamy do Sali Widowiskowej Ośrodka Kultury Ochoty, przy ulicy Radomskiej 13/21.
Organizatorami koncertu są: Fundacja Country & Folk oraz Ośrodek Kultury Ochoty, wsparcia udzieliły władze dzielnicy Ochota oraz Burmistrz miasta Mrągowa.
W koncercie wystąpią: Honky Tonk Brothers z Marcinem Rybczyńskim i Grzegorzem Kopką, Janusz Tytman z PowerGrassem, Czarek Makiewicz, Joanna Gołombiewska i Piotr Szymański 0raz CashFlow. Dopiero na koncercie dowiemy się, kto w tym roku zdobył Dyliżanse, napięcie więc rośnie. Nie zabraknie też wrażeń artystycznych, gwarantowanych przez występujących artystów, chociaż nie wszyscy laureaci wystąpią. Z przyjemnością zapraszam fanów muzyki country do udziału w tym wydarzeniu, podsumowującym miniony rok, ale też otwierającym ten bieżący. Od początku roku pracujemy już na kolejne rozdanie Dyliżansów.


KONCERT ZESPOŁU BABSZTYL

w warszawskim OKO, czyli Ośrodku Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75 dnia 15.04.2016r.

Z weselszych wydarzeń mieliśmy bardzo sympatyczny koncert Babsztyla w Ośrodku Kultury Ochoty. To kolejne wydarzenie w jubileuszowym roku Zbyszka Hofmana, który obchodzi czterdziestolecie swoich występów scenicznych. Było więc trochę historycznych piosenek, ale że Babsztyl przechodzi kolejną młodość, było też sporo utworów z ostatnich lat z tekstami Rafała Staszewskiego, a także z płyty Stoi łoset kele drogi. Pozostaje życzyć szczęśliwego podążania do półwiecza i pójścia dalej.

 

 

Foto: countrymusic.pl


Głosujemy w Dyliżansach

 

Rusza drugi etap Plebiscytu Dyliżanse, czyli głosowanie na nominacje. Głoso­wać będzie można do 22 lutego, wypeł­niając dołączoną do dzisiejszego nume­ru ankietę. Przypominam, że do głoso­wania uprawnieni są stali Prenumerato­rzy Dyliżansu oraz Laureaci poprzednich edycji. Mam nadzieję, że licząca obecnie ponad 100 osób dyliżansowa akademia powiększy się. Zachęcam do udziału i wspólnego wyłonienia tego, co w muzy­ce country w polskim wydaniu w minio­nym roku było najciekawsze, najbardziej interesujące, najlepsze.

 

Anonsuję też nową inicjatywę. Od dziś Dyliżans będzie publikował notowa­nia polskich piosenek country na You Tube. You Tube to jedyne policzalne me­dium dostępne dla muzyki country w na­szym kraju.

 


2015/2016

Rzut oka wstecz i do przodu
Zastanawiam się, co sam zapamiętałem z countrowego minionego roku. Działo się sporo, aczkolwiek może poza mrągowskim koncertem Rosanne Cash, szczególnie wielkich wydarzeń nie było.
Zaczęło się obiecująco, bo od ukazania się debiutanckiej płyty zespołu PM2 Collective Bob z miasta Dylan. Powodem do radości jest nie tylko nowa płyta, bo tych nigdy wiele nie ma, ale i to że jest to bardzo dobry krążek młodego zespołu, który spotkał się ze sporym zainteresowaniem krytyki, stąd tak wiele recenzji w różnych mediach.
Innych rewelacji płytowych nie było.
Ucieszyła mnie co prawda amerykańska epka Asi Orlińskiej, bo to może być znaczący krok w jej karierze, ale zabrakło mi nowych polskich piosenek młodej wokalistki, o ich nagraniach już nawet nie wspominając. Asia Orlińska wraz z macierzystym Wheels of Steel to także przepustkowi laureaci, więc Dyliżans patrzy na nich ze szczególną nadzieją, ale nie będę ukrywał, że spodziewałem się po nich w zeszłym roku nieco więcej i mam nadzieję, że w roku nadchodzącym zaprezentują się ciekawiej i potwierdzą pokładane w nich nadzieje.

Płytowy humor poprawiła mi dopiero pod koniec roku Joanna Mioduchowska nagrywając z countrowymi muzykami płytę Bujam w obłokach, może nie do końca w pełni countrową, ale zawierającą kilka utrzymanych w gatunku piosenek.

Ogólnie obrodziło nam w Joasie, bo rewelacją tegorocznego Pikniku była dla mnie grupa Jo & Lazy Fellow, której wokalistką jest Joanna Knittel. Zespół to dla mnie aktualnie ścisła czołówka naszych wykonawców country. Oby w tym roku gościli częściej na countrowych imprezach i zostali dostrzeżeni przez countrowe środowisko. A co do Joaś, to jest jeszcze Joasia Gołombiewska, której zaśpiewana

z Czarkiem Makiewiczem piosenka Na Stawigudzkim Polu doczekała się pod koniec roku teledysku.

 

Pełny tekst w Dyliżansie z dnia 04 stycznia 2016 r. NR 1/684

Prenumeratę w wersji elektronicznej i całkowicie za darmo można zamówić mailowo

stagecoach@saloon.pl


 

Zastanawiam się, czego i gdzie słucha obecnie polski fan muzyki country. Zastanawiam się, bo nikt nie prowadzi takich badań, a najlepszym źródłem countrowych piosenek jest zindywidualizowany internet. Trudno w takiej sytuacji mówić o jakiejś zintegrowanej popularyzacji tej muzyki czy o lansowaniu poszczególnych wykonawców.

Audycji radiowych mamy niewiele. Jedyna ogólnopolska, to nocna Korneliusza Pacudy w Jedynce. Słuchać jej trudno, bo w nocy z czwartku na piątek na ogół się śpi.

Country Club Radia Warszawa prowadzony już od 15 lat przez Jurka Głuszyka i przeze mnie zasięg ma lokalny,

choć możliwość słuchania nas przez internet znacznie poszerza audytorium.

Niepełna godzina raz w tygodniu to jednak zdecydowanie za mało. Możemy sygnalizować ciekawe piosenki i wydarzenia, ale właśnie tylko sygnalizować.

Billboardowego mainstreamu u nas ostatnio niezbyt wiele, znacznie więcej tego country, które trafia na listy Americany, bo jest zbyt country dla upopowionego środka.

 Zachęcam jednak do słuchania, bo większości nadawanych przez nas piosenek nigdzie indziej w naszym

 kraju nie usłyszycie.

Staramy się też zapraszać do naszej audycji wszystkich, którzy w ostatnim czasie coś ciekawego mają do zaprezentowania.

 

 


Myślę, że jeśli chodzi o naszą młodzież wiele zależy od ich chęci i determinacji.

Otwiera się przed nimi szansa zastąpienia pokolenia Lonstara i Tomka Szweda, pytanie czy to zrobią i jak to

zrobią. Nie podlega jednak dla mnie dyskusji, że starając się grać country, trzeba go w jak największych i jak najlepszych dawkach słuchać. I do tego i artystów i ich fanów gorąco zachęcam.


Country to kawał dobrej muzyki
Stereotyp patrzenia na muzykę country w naszym kraju jest trudny do przełamania.
Country spostrzega się poprzez pryzmat dobrej zabawy przy piwie, amerykańskich flag i kowbojskich przebieranek
i takie przedstawienie niemal całkiem przesłania wartości muzyczne tego gatunku.
Nawet muzycy z innych nurtów często na słowo country wzruszają ramionami, bo w ich mniemaniu to muzyka
niezbyt ambitna, nie wymagająca jakichś większych umiejętności instrumentalnych czy wokalnych.
Jak zmienić ten obraz? Łatwo z pewnością nie będzie, bo funkcjonuje on także wśród części naszych countrowych
decydentów, bo utrwaliły go telewizyjne relacje z Mrągowa, bo salon nadal patrzy z wyższością na saloon i ani
nie chce zgłębiać tematu, ani zdobyć się choćby na obiektywizm. Myślę jednak, że przyszła poro na pokazanie alternatywy, czyli takiej muzyki country jaką ona jest w rzeczywistości, jaką prezentują ikony gatunku, z których Rosanne Cash będzie na Pikniku obecna. Temu też ma służyć muzyczne widowisko Piknikowy sklep z muzyką, którego głównym założeniem jest pokazanie countrowego instrumentarium w rękach tych, którzy perfekcyjnie je opanowali.
Kiedy po raz pierwszy przedstawiłem swoją koncepcję Januszowi Tytmanowi, który objął kierownictwo muzyczne całości, powiedziałem, że zadanie przed nami nieco karkołomne, a Janusz odpowiedział, że nogi się pod nim z lekka ugięły. Podjęliśmy jednak ten „tytmaniczny” trud, bo idea tego warta, a i od zawsze wierzę w potencjał naszych muzyków, często po prostu niezagospodarowany i nieumiejętnie przedstawiony. Tworzenie całości przypominało nieco układanie puzzla z kawałków rozrzuconych po całej Polsce i sami jeszcze nie wiemy jak będzie wyglądał ostateczny obrazek, bo to okaże się dopiero w Mrągowie. Wierzymy jednak nie bez podstaw, że osiągniemy założony cel.

CEL MAĆKU OSIĄGNIĘTY.

"Piknikowy sklep z muzyką”
Widowisko muzyczne na XXXIV Pikniku Country & Folk, Mrągowo.
Autorem pomysłu i scenariusza jest Maciej Świątek (redaktor, polonista, autor tekstów piosenek i tłumaczeń amerykańskich oryginałów, wiceprzewodniczący Rady Fundacji Country, twórca autorskiego tygodnika "Dyliżans" poświęconego muzyce country. Obecnie tytuł ukazuje się jako internetowy newsletter-dwutygodnik).
Rzecz dzieje się w muzycznym sklepie, zaczyna się wręcz jak sztuka teatralna, by po chwili wprowadzić nas w nastrój rodem z za oceanu.
Wokaliści i instrumentaliści współpracują tworząc niepowtarzalny klimat, na ich twarzach gości uśmiech a wspólny śpiew brzmi harmonicznie i sprawia wokalistom przyjemność.

Ideą widowiska było zaprezentowanie na scenie muzyków, wykorzystujących w swojej pracy instrumenty używane w stylu country między innymi: skrzypce, gitara dobro, mandolina, bandżo, gitara stalowa.
Kierownikiem muzycznym przedstawienia był Janusz Tytman mistrz mandoliny, na gitarze stalowej zagrali Jurek Dudek i Reggie Witten, gitarę dobro zaprezentowali Jacek Wąsowski i Jędrzej Kubiak, skrzypcom uroku dodały Ania Rybczyńska i Kasia Lisek. Sekcja rytmiczna to Piotr Ciemieniewski na perkusji i Wojtek Gomoliński na gitarze basowej.
Dźwięki gitar płynęły z rąk utalentowanych gitarzystów, Grzegorza Kopki, Piotra Szymańskiego, Macieja Sycha i Remigiusza Hadka.
Wspaniałą muzykę okrasiły głosy Ali Boncol, Soni Lelek-Drzymała, Beaty Orbik, Krysi Mazur, Asi Orlińskiej, Czarka Makiewicza, Andrzeja Trojaka, Marcina i Roberta Rybczyńskich.
Posłuchaliśmy muzyki w najlepszym wydaniu, udało się przedstawić wspaniałych polskich artystów na jednej scenie, połączonych wspólnym przedsięwzięciem jakim było oryginalne widowisko muzyczne.

Mariusz D. Mario


I po Pikniku
I tak kolejny Piknik za nami. Była wielka gwiazda, było wiele świetnych występów, była burza i deszcz, było właściwie
wszystko, co powinno być na takiej imprezie. No, może deszczu mogłoby nie być, ale ten deszczowy koncert Rosanne
Cash zapamiętam do końca życia. Sprawdził się kierunek zmierzający do poszerzenia wydarzenia o zespoły spoza ścisłego countrowego środowiska, ale stylistycznie do muzyki country bardzo zbliżone. Koncerty Pory Wiatru, Jo & Lazy Fellow czy Pauli i Karola należały do najlepszych na Pikniku. Podobał się holenderski zespół Music Road Pilots, także wzmocniony polskimi muzykami duet Smythe & Taylor.

Właściwie nie było słabych występów, poziom wykonawczy był na ogół wysoki, w najgorszych przypadkach przyzwoity. Widać było próbę zmiany formuły Pikniku z lansowanej przez telewizję biesiady na zestaw artystycznych wydarzeń. Jest nadzieja, że za rok będzie jeszcze lepiej.



Deszczowy ale udany
34 Piknik Country & Folk w Mrągowie przeszedł do historii. Każdy z uczestników wywiózł z Mrągowa kolejną porcję wrażeń i wspomnień tych artystycznych i tych osobistych. Piknik ma wiele poziomów przeżyć.
Gdybym, wzorem dyliżansowego plebiscytu miał ułożyć listę tego, co najlepsze, to w moim osobistym odczuciu wyglądałaby ona następująco:
Artysta Pikniku – Janusz Tytman – obecny niemal bez przerwy na scenie z różnymi ekipami.
Wokalista – Czarek Makiewicz
Wokalistka – Joanna Knittel (Jo & Lazy Fellow)
Zespół – Pora Wiatru
Nowy wykonawca – Jo & Lazy Fellow
Instrumentalista – Janusz Tytman
Płyta – Careful With My Heart (Joanna Orlińska)
Piosenka – No Angel (słowa: Katarzyna Zwolińska, muzyka: Arek Krupa, wykonanie: PowerGrass)
Najlepsze wykonanie: Workin' Man Blues – zespół pod dyrekcją Janusza Tytmana z udziałem gitarzystów: Grzegorza
Kopki, Piotra Szymańskiego, Maćka Sycha i Remigiusza Hadki oraz wokalistów: Czarka Makiewicza i Marcina Rybczyńskiego.
Najgorętsza reakcja publiczności – koncert Music Road Pilots
Wydarzenie – niezaprzeczalnie deszczowy koncert Rosanne Cash.
Oczywiście każdy ma swoją listę. Z wydarzeń poza amfiteatrem informuję, że tegoroczną Przepustkę do Mrągowa wygrał zespół Teren C, a w tanecznym memoriale im. Andrzeja Fabisiaka udało się pobić rekord w liczbie tańczących liniowo.

Na mieście odbyło się też wiele różnych koncertów, m.in. zespołów:
PM2 Collective, Jan Manson Band i Honky Tonk Brothers.

Na murach amfiteatru przybyły też podpisy Tomka Szweda i Czarka Makiewicza.


VI Festiwal Czyste Country w Wolsztynie na szóstkę.
Kolejna duża impreza za nami, czyli VI Festiwal Czyste Country w Wolsztynie.
Whiskey River i Honky Tonk Brothers, Lonstar, Alan Mikusek, Wayne Law, Gunnar Thomas, European Highwayman,
a także CashFlow, West Band, The Roadhouse i zespoły taneczne: Rodeo, Strefa Country także w zestawieniu Strefa-
Rodeo oraz Dallas Country to bohaterowie wydarzenia.
Przez sześć festiwali Wolsztyn wypracował sobie swoją markę i wiernych fanów, którzy zmierzają na tę imprezę w
ciemno. To spore osiągnięcie, bo zgromadzenie takiej właśnie publiczności udało się do tej pory tylko Piknikowi w
Mrągowie. Determinacja Magdy Łuszczyńskiej, Lonstara, Waldemara Ligmy i innych osób zaangażowanych w organizację tego przedsięwzięcia przynosi efekty od samego początku.

Oni najlepiej wiedzą, jak niełatwo jest stworzyć popularną cykliczną imprezę, ale też wiedzą jak to zrobić mimo trudności. Słowa uznania.

Wolsztyn nie jest komercyjny, nie posiłkuje się znanymi w kraju z niecountrowych scen wykonawcami, postawił na
siłę muzyki country i okazuje się, że nie jest ona mała.
Ma też Wolsztyn w sobie coś z rodzinności, bo opiera się na rzeczywistych przyjaźniach, autentycznych związkach
między artystami i fanami. Pozostaje tylko życzyć udanej kontynuacji w następnych latach.




Radosna Wisła
Mrągowo, Wolsztyn i Wisła to nasz countrowy wielki szlem, trzy najważniejsze imprezy tego lata. Wiślaczek odbył się
już po raz szesnasty, jak zwykle z udziałem licznej publiczności i czołówki naszych, głównie młodych zespołów, bo obok Wheels of Steel zagrali też: Power-Grass, PM2 Collective, CashFlow i West Band. Z zespołów o dłuższym stażu wystąpili: Andrzej Trojak z Wąsami, Droganna Ostrołękę i The Trace, ci ostatni w rewelacyjnienperfekcyjnym koncercie.
Gwiazdą zagraniczną był AmerykaninnJohn McCullough, a oprawę tanecznąnzapewnili czeska Caramella i naszanStrefa Country.
Wiślaczek to przede wszystkim dobranzabawa w swojskiej, niewymuszonej atmosferze. Ten luz czuje się też w występach
zespołów, których nie przytłaczanani wielkość mrągowskiej sceny, ani wymaganianznających country wolsztyńskichnfanów. Wypełniony amfiteatr i tłumynw otaczającym go parku mobilizują,nale nie stresują.
Z artystycznego punktu widzenia słabychnwystępów nie było, choć raziła nieconpowtarzalność coverów, w których
przodowały Ring of Fire i Folsom Prison,nczegoś nowego tu brakowało tak jak inpolskich, własnych piosenek, gdzie honor
uratował PM2 Collective prezentując piosenki z płyty Bob z miasta Dylan.









Czas chyba najwyższy na przełamanie barier i ograniczeń, które zahamowały rozwój muzyki country w naszym kraju w ostatnich dwóch dziesięcioleciach.

Nie ma żadnego medialnego zapisu na country w mediach, jest co najwyżej niechęć spowodowana złymi doświadczeniami i nieznajomością tematu.
Z tym trzeba radzić sobie podwyższaniem poziomu i dobrymi własnymi piosenkami. Nie ma też ścisłych granic gatunkowych folk czy blues przyjmą też muzykę country w dobrym, ciekawym, interesującym i nieschematycznym wykonaniu. Nasza młoda scena country może być szersza, ale tu potrzebna jest aktywność nie tylko działaczy i organizatorów, ale też samych muzyków. Zastanawiam się, kto z naszych nawiązał jakieś bliższe kontakty z niecountrowcami, których gościła w tym roku mrągowska scena? Takie kontakty warto podtrzymywać i starać się o ich zacieśnianie. Muzyka country w Polsce ma też swoje niewykorzystane rezerwy.

Wspomnę tylko trzy niezagospodarowane nasze wokalistki: Gabrysię Mycielską, Domi Kasprowicz i Joasię Gołombiewską.
Trzy świetne dziewczyny, którym nie potrzeba niczego więcej poza zainteresowaniem środowiska i przyzwoitymi
muzykami. Próbowałem w tym roku przekonać kilku organizatorów do tego, że warto na te dziewczyny postawić, na razie ze słabym skutkiem, ale będę próbował dalej. Aż tak bogaci nie jesteśmy, żeby tracić niewątpliwe talenty.
Pomysły są, możliwości też, potrzeba trochę dobrej woli i wyobraźni. No i potrzeba też nieco wysiłku, sensownej pracy nad podwyższaniem warsztatu wykonawczego, nad znajdowaniem i realizowaniem nowych, oryginalnych pomysłów artystycznych, nad zmianą zachowawczego nastawienia wobec country i tego co poza country.

Możemy znacznie więcej niż się nam wydaje.


U Ojca
Dziś w miejscu recenzji Stangreta kilka słów o kieleckim zespole U Ojca. Zespół nie jest szerzej znany na naszej countrowej scenie, ale ma już 35 lat, co jestfaktem wartym zauważenia. Przypominają się dawne czasy znanej starszym countrowcom imprezy O złotego colta prezydenta Kielc i ogólnie te czasy, kiedy muzyka country miała swoje zagłębia nie tylko na Śląsku czy w Warszawie, ale też właśnie w Kieleckiem, Poznańskiem czy w Krakowie.
Dyliżansowe drogi od dawna prowadziły po gołoborzach świętokrzyskich, zauważę choćby, że jako pierwszy countrowe teksty Woźnicy śpiewała Sympatyczna Piątka Andrzeja Wilkosa, a moja znajomość z Jurkiem Dudkiem zaczęła się jeszcze przed czasami Hatchbacku czy Jukeboxu. Obok tych dwóch zasłużónych dla muzyki country w naszym kraju jest także lider zespołu U Ojca, Wojciech Stachurski.
Zespół  powstał w 1978 roku i zajmował się na początku poezją śpiewaną. Szybko jednak trafił na powstające wówczas countrowe sceny. Przeżywał swoje wzloty i upadki, zawieszał działalność, zmieniał skład, ale przetrwał i obecnie ma w składzie już drugie pokolenie muzyków w osobach Michała Stachurskiego i Anny Zwierzchowskiej.
W ciągu swojej działalności wydali trzy płyty, co może nie jest liczbą imponującą, ale na naszym rynku znam zespoły, które mimo wieloletniej działalności nie mogą pochwalić się żadnym krążkiem.
Można też powiedzieć, że muzykowanie zespołu U Ojca bierze się z pasji i potrzeby czucia countrowego klimatu.
Takich zespołów o długoletniej tradycji, ale lokalnej popularności jest w naszym kraju kilka. Może nie tworzą muzyki na miarę list przebojów, ale pokazują, że country im w duszy gra, a dzięki temu też gra w sercach ludzi gdzieś w Polsce.

16 października zespół U Ojca zagra swój jubileuszowy koncert w Domu Kultury w Kielcach. Wśród zaproszonych do wspólnego muzykowania postaci pojawią się też Jurek Dudek i Andrzej Wilkos. Razem będą stanowili kawał countrowej historii Ziemi Kieleckiej. Ta historia oby zapowiadała też odrodzenie muzyki country na Kielecczyźnie. Najbardziej znaną ekipą z tamtych stron jest aktualnie Wheels of Steel, ale jak się okazuje talentów tam nie brakuje, bo przecież w zeszłym roku mieliśmy krótki countrowy lot Elwiry Rejnowicz, a nie była ona jedyną countrową jaskółką czyniącą wiosnę.
Aktualny skład zespołu U Ojca to:
Ania Zwierzchowska – śpiew
Wiktor Zwierzchowski – gitara akustyczna, śpiew
Wojciech Stachurski – instrumenty klawiszowe
Paweł Borycki – gitary
Grzegorz Majcher – bass
Michał Stachurski – perkusja
Życząc jubilatom wszelkiego powodzenia, Dyliżans ma nadzieję, że w oparciu o to następne, grające w zespole pokolenia, ekipa zaistnieje szerzej na polskich countrowych scenach. Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Górach Świętokrzyskich, w końcu trochę takim krajowym Kentucky.


30 września – Polski Dzień Muzyki Country

Na razie chodzi głównie o rozpropagowanie idei, ale w następnych latach, miejmy nadzieję, Polski Dzień Muzyki Country otrzyma również oprawę muzyczną.

Sam pomysł wydaje się rzeczywiście trafiony. Co prawda muzyka country gra przez 365, a nawet co cztery lata przez 366 dni w roku, ale czasami trzeba wybrać ten jeden z powszednich dni, by wskazać na całość tematyki. Najważniejsze, żeby z muzyką country dotrzeć do jak największej grupy słuchaczy i zaktywizować jej aktualnych fanów. Może taki szczególny dzień okaże się skutecznym sposobem? Już słyszę jak stacje radiowe mówią o nim i nadają countrowe piosenki, jak pojawiają się artykuły w prasie i internecie, jak poprostu zwracamy uwagę na to, że jesteśmy. Międzynarodowym dniem muzyki country jest 17 września, ale w Polsce ta data kojarzy się z przykrymi wydarzeniami, stąd pomysłodawcy zdecydowali się na inną datę. Kiedyś też październik był miesiącem muzyki country, ale ta tradycja zaniknęła i nawet CMA przeniosła swoje nagrody na listopad. Koniec września wydaje się być dobrym terminem. Jest jeszcze możliwość zorganizowania koncertów plenerowych, a kończący się sezon pod chmurką daje możliwość podsumowań i przypomnienia tego, co wydarzyło się w sezonie. Przypomnę, że kiedyś właśnie o tej porze zaczynał się dyliżansowy plebiscyt, próbując utrzymać zainteresowanie muzyką country w jesienne dni. Problemem muzyki country w naszym kraju jest brak formalnych organizacyjnych struktur. Po zakończeniu działalności przez Stowarzyszenie Muzyki Country, nie powstała żadna całościowa struktura, która dbałaby o countrowe interesy. Nie lubimy formalizmów, ale bez tego działamy w rozproszeniu i wiele z wysiłków organizatorów poszczególnych imprez idzie na marne nie uzyskując odpowiedniego rozgłosu i promocji. Można zrozumieć zniechęcenie, które zapanowało po niezbyt fortunnym końcu SMC, ale może właśnie najwyższa pora, żeby zacząć od początku, bez obciążeń z dawnych lat? Nie od razu Kraków zbudowano, ale myślę sobie, że przyszłość może należeć do ludzi nieobciążonych przeszłością, którzy nie mają w sobie zakodowanej myśli, że coś tam może się nie udać.

Czy dzień muzyki country stanie się początkiem nowej konstrukcji, czy tylko jednorazowym zrywem? Wszystko zależy od nas.

W gruncie rzeczy od tego, czy rzeczywiście odczuwamy potrzebę zademonstrowania wspólnoty i przywiązania do swojej pasji.

Fani muzyki country gromadzą się u nas na koncertach, są obecni na portalach i forach internetowych, sporo ich na facebooku. Cały czas to jednak rozproszona siła, pospolite ruszenie czasami hałaśliwe, ale na co dzień główniemilczące. Wiem, co piszę, bo ta inercja jest jednym z najbardziej zniechęcającym do prowadzenia jakiejkolwiek działalności czynnikiem. Każdą aktywność witam z nadzieją na przełamanie bierności fanów, na lepsze jutro muzyki country w Polsce. Widzę jak trudno utrzymać systematyczność istnienia portali czy innych pojawiających się co jakiś czas inicjatyw. Swoją doroczność utrzymuje tylko kilka countrowych imprez i to z niemałym trudem. Podobnie jest z obecnością w mediach. Uparcie trzyma się tylko kilka audycji w radiach regionalnych, a w ogólnopolskich jedynie nocny Korneliusz Pacuda. Teoretycznie mamy kilku przychylnych muzyce country dziennikarzy, ale wspierają oni country raczej sporadycznie. Może masowość dnia muzyki country przekona ich do większej aktywności? Niech ten szczególny dzień stanie się impulsem do pomyślenia o pozostałych i wyzwoli energię i inicjatywę środowiska. Może tak się stanie.


PM2 Collective - Bob z miasta Dylan

to album w pełni autorski, a co bardzo ciekawe, stanowiący muzyczną i literacką całość, opowiadającą historię młodego człowieka, który zakochany w córce miejscowego bossa (rzecz dzieje się na Dzikim Zachodzie) popada w poważne kłopoty. W warstwie realnej kończy na szubienicy, ale w warstwie metafizycznej staje się członkiem bandy, do której należą również Butch Cassidy, Billy The Kid i Jesse James. Realizm historii miesza się ze snem i marzeniem, przypomina młodzieńcze fascynacje westernowym klimatem, ale wzorem z tych nie tak czarno-białych westernów.

Siłą płyty jest jej klimat, pełen niedopowiedzeń, pozostawiający wiele miejsca dla interpretacji słuchaczy, wciągający tajemniczością i poruszający te czułe struny, które drzemią w każdym znas, w heroicznej jaźni tęskniącej za miłością i bohaterstwem. Ta płyta ma wsobie pewną młodzieńczą naiwność, alewłaśnie dlatego urzeka szczerością, przywraca tę zapomnianą irracjonalną uczuciowość dojrzewania, jak się okazuje nadal w nas żywą i twórczą. Na album składa się z 10 piosenek, utrzymanych w nieco zróżnicowanej konwencji muzyki amerykańskiej.


Ala Boncol na warszawskim koncercie
Jak policzono ostatni pełny koncert Alicji odbył się w Warszawie osiem lat
temu. A jej koncerty zawsze są wydarzeniem. Ala zaśpiewała w Ośrodku Kulturyn Ochoty na organizowanej przez Strefę Country imprezie w amerykańskim stylu tym razem pod hasłem Mikołajki z gwiazdą. Posłuchaliśmy przeglądu repertuaru artystki od rozpoczynającej jej karierę piosenki Cher do tych najnowszych z No Love Without Trust na czele i to nie tylko po angielsku, ale i po czesku. Ogólnie było poliglotycznie, bo na bis zabrzmiała jeszcze a capella Non, Je ne regrette rien, oczywiście po frncusku. O koncercie nie będę się rozpisywał, rewelacyjny jak zawsze, najważniejsze, że artystka zapowiada pracę nad nową płytą i to już w pierwszej połowie nowego roku, a także swój udział w Rawie Blues. Jako zajawkę usłyszeliśmy Summertime George'a Gershiwna. Alu, a może jeszcze więcej amerykańskiej klasyki?
Kto, jeśli nie ty


Cieszy mnie każda młoda, nowa twarz w naszym gronie.

Są jak świeży powiew powietrza w hotelu BarbarybUbryk. Sęk w tym, że może trzeba zerwać te czarne rolety i otworzyć okna, jak to zrobiła Mary Lennox w Tajemniczymnogrodzie. Recepty na poprawę sytuacji jednak właściwie nie widzę. Może jej nie ma? Może aktualne skomercjalizowane czasy po prostu już nie sprzyjają spontaniczności i bezinteresownej integracji? Myślę jednak, że należy choćby próbować wychodzić poza kamienny krąg cokołów, na których jak śpiewał Okudżawa, nie stoi już nikt. Trzeba próbować, nawet jeśli są to próby tak nieudane jak mrągowski koncert Siedmiu wspaniałych sprzed kilku. Pytanie, dlaczego nie ma na countrowej scenie Marysi Gorajskiej, Joasi Gołombiowskiej, Gabrysi Mycielskiej, że o pozostałych, wziętych z łapanki, młodych wykonawcach nie wspomnę. Można o to obwiniać życie, ale my jako środowisko temu życiu nie pomagamy.
Nie mamy ani sposobu na promowanie młodzieży, ani nie chcemy go mieć. Tracimy tę młodzież, która jak to
młodzież, może czasami bywa wredna, ale jest naszą przyszłością. Powrotu do dawnych dobrych czasów z pewnością już nie ma. Potrzebny sposób na te nowe czasy. Potrzebne są sensowne działania promocyjne i integracyjne, dobry grunt pod to, co może nastąpić. A to, co może nastąpić, zależy w dużej mierze od nas samych. Przed nami kolejna countrowa Wigilia. Przyjdą na nią ci, którzy jeszcze mają poczucie wspólnoty. Pozostali wymówią się ważnymi, życiowymi sprawami. Mam jednak słabiutką nadzieję, że pojawi się i w takich drobna refleksja – a może jednak takie jedno w roku spotkanie ma sens? I może ma przyszłość?


Wigilijnie
Za nami bardzo udana countrowa wigilia w warszawskim Alamo. Dopisali fani,dopisali wykonawcy, z których mogliśmy posłuchać: Lonstara, Tomka Szweda, Gabrysi Mycielskiej, Honky Tonk Brothers, Janusza Nastarowicza, a także nowej postaci na countrowej scenie, Karoliny Jastrzębskiej, córki skrzypka legendarnego T-Bandu, Pawła Jastrzębskiego.
Wielkie słowa uznania dla gospodarza imprezy, Stanisława Kruszyńskiego – Staska, dzięki któremu countrowe życie w stolicy toczy się tak, jak niegdyś za oczkowych czasów Tadzia Chlabicza. Dodajmy, że wydarzenie zakończyło się także sukcesem finansowym, jako że zorganizowana na rzecz powrotu do zdrowia Piotra Niwińskiego – Konia, aukcja okazała się udana. Countrowa brać raz jeszcze pokazała, że w trudnych chwilach można na countrowych przyjaciół liczyć.
A wraz z nowym rokiem rusza kolejny Plebiscyt Dyliżanse. Od 4 stycznia będzie można zgłaszać propozycje do nominacji w poszczególnych kategoriach. Wróci też w tym roku do oficjalnych kategorii Wydarzenie Roku. Szczegóły plebiscytowe w pierwszym wydaniu Dyliżansu w 2016 roku.

A co będzie w przyszłym roku, to się okaże. Styczniową jaskółką jest mający się odbyć 23 stycznia koncert Power- Grassu w Ośrodku Kultury Ochoty. Koncert zapowiada się tym ciekawiej, że mają w nim uczestniczyć także niespodziewani goście. Niech się więc nam nowy rok zacznie interesująco.


PODSUMOWANIE ROKU 2015

Rok za nami niełatwy, co może zapowiada, że będzie już tylko lepiej. Niełatwy, bo niewiele nowych płyt, średnio z
nowymi piosenkami, a i z imprezami country było różnie. Spójrzmy jednak na pozytywy.
Cieszę się, że odbyło się kolejne koncertowe rozdanie Dyliżansów, bo jeżeli organizacja samego plebiscytu zależy
głównie ode mnie, to w koncerty galowe muszą się już włączyć inni. Ci inni na przestrzeni lat bywali różni, ale fajnie, że nadal się znajdują, tym razem w Fundacji Country i Folk.
Odbyły się też inne imprezy o wieloletniej tradycji z Mrągowem. Wolsztynem i Wisłą na czele. Do tej trójki powoli dołącza impreza w Żorach, zbierająca w tym roku wiele pozytywnych opinii. Tak więc imprezowy kręgosłup country w naszym kraju został zachowany, choć czasami trzeszczy. Lekko nie jest. Słabo było z płytami, ale to nie nowość. Od kilku lat jest z tym poważny problem. Ukazały się płyty PM2 Collective, Drogi na Ostrołękę, amerykańska epka Asi Orlińskiej, krążek Aleksandry Nowak, a także nagrana z countrowymi
muzykami płyta Joanny Mioduchowskiej.Ta ostatnia może rozpocznie nowy rozdział w countrowych poczynaniach, bo do Jacka Wąsowskiego i countrowych muzyków już zgłosił się kolejny przedstawiciel piosenki autorskiej, Marcin Styczeń.

Nie ukazała się zapowiadana płyta Colorado, ale muzycy zapewniają, że ukaże się w lutym, czyli na początku
nowego roku. Nad nowym krążkiem ma zacząć pracę także Ala Boncol. Natomiast jeszcze w ostatnich
dniach tego roku ma się ukazać druga płyta John Kentucky Bandu.
Z piosenek spoza wydanych płyt, ale nagranymi, mieliśmy piosenkę Gabrysi
Mycielskiej A jesteś ty i dodatkowo kilka pastorałek tej samej wykonawczyni. Trochę nowości słyszeliśmy na koncertach, ale, jak dla mnie, zdecydowanie za mało.
Te, które zwróciły moją uwagę to przede wszystkim piosenki z albumu Bob z miasta Dylan zespołu PM2 Collective, zwłaszcza Dzika banda, a także: Dziś mój anioł, To tylko deszcz, Łezka w oku, Na samotną noc i Bujam w obłokach z płyty pod tym właśnie tytułem Joasi
Mioduchowskiej. Mam nadzieję, że country stanie się dla tej śpiewającej autorki inspiracją i w przyszłości.

Piosenki Joasi Mioduchowskiej, Czarka Makiewicza, PM2 Collective, Gabrysi Mycielskiej trafiały też na lokalne listy przebojów i warto o dostanie się na takie listy zabiegać. Jest ich w kraju sporo, ale ich twórcy muszą wiedzieć, że jakieś piosenki country istnieją.